OnePlus 13R służył mi przez miesiąc. Po tym czasie wiem o nim wszystko, znam każdy detal specyfikacji i możliwy problem. Wiecie co? Znowu się w nim zakochałem.
Miałem przyjemność testowania OnePlusa 13R przedpremierowo. Przez niemal miesiąc był moim głównym smartfonem. Grałem na nim godzinami, zrobiłem setki zdjęć, próbowałem rozładować w jeden dzień i przegrzać benchmarkami.
Szczerze mówiąc nie wiem, jak dobry musi być OnePlus 13, żeby usprawiedliwić dopłacenie ponad tysiaka.
Dla porządku na początek zaznaczę, że OnePlus 13R jest dostępny w Polsce w tylko jednej wersji. To 12/256GB, który to wariant wyceniono na 3699 złotych. Cenę na start o 200 złotych obniża przedsprzedażowa oferta. Jest wart takiej kasy? Zacznijmy od rzutu okiem na specyfikację.
Jako posiadacz OnePlusa 10T i OnePlusa 12R jestem cichym fanem designu tylnego panelu, który prezentowały oba smartfony. Tutaj moim pierwszym skojarzeniem po wyjęciu z pudełka był realme 11 5G. Z jednej strony nie ma w tym nic złego, bo to estetyczny sprzęt. Z drugiej – nieco powtarzalny i pozbawiony efektu wow.
Podoba mi się za to koncentryczne wykończenie samego panelu. Dla równowagi muszę zauważyć, że OnePlus 13R jest bardzo śliskim smartfonem. Trudno mi sobie wyobrazić, by ktoś korzystał z niego bez etui. Szkoda, że nie postawiono na przykład na wegańską skórę, obecną w OnePlusie 13.
Metalowa ramka zapewnia poczucie solidności, przyciski osadzono bardzo pewnie. Działają z satysfakcjonującym klikiem. Trzeba też wspomnieć o suwaku do wyciszania smartfona. W 2025 roku nie jest pewnie niezbędny, ale dla fana marki to fajny smaczek.
Przechodząc na przód, cieszymy oczy wielkim ekranem AMOLED o przekątnej 6.78″ cala. W przeciwieństwie do poprzednika jest to zupełnie płaski panel. Być może nieco traci na tym design, ale na pewno zyskuje ergonomia. Połacie powierzchni roboczej przydadzą się graczom.
Pochwalić muszę też doskonały silnik wibracyjny. Haptyka w OnePlusie po raz kolejny wspina się na wyżyny. Odpowiedź na dotknięcie ekranu jest na poziomie Apple i Xiaomi, a to najwyższa półka w świecie smartfonów.
Głośniki w OnePlusie 13R są po prostu bardzo dobre. Oglądanie wideo, słuchanie audiobooków czy nawet odtwarzanie muzyki na własny użytek jest możliwe bez dodatkowego głośnika. Jest nawet namiastka basu, tak rzadka poza flagowcami.
OnePlus 13R został wyposażony w ekran o przekątnej 6.78″. To dużo, nawet jak na tak cienkie ramki. Przy płaskim panelu trzeba sporych dłoni, żeby obsłużyć go tylko jedną z nich. Donoszę jednak, że jest to możliwe. Powierzchnia wyświetlacza jest chroniona szkłem Gorilla Glass 7i.
Czy to dobry ekran? Nie, jest wybitny. Nie wiem, czy jest flagowiec, na którego wyświetlacz patrzyło mi się ostatnio z taką przyjemnością. Podobają mi się nieco bardziej niż zwykle stonowane kolory, jasność maksymalna w manualu jest wysoka, a w automacie wypala oczy. To jednak przywara każdego nowego telefonu.
OnePlusowi trzeba oddać, że konsekwentnie stawia na ekrany LTPO. Oznacza to, że częstotliwość odświeżania zmienia się od 1 do 120 Hz. Przy statycznym obrazie pozwala to oszczędzać energię, wykorzystując cały potencjał wyświetlacza podczas grania. OnePlus 13R jest tu wzorowy.
Na koniec tej sekcji jak zwykle pozostaje mi pochwalić czytnik linii papilarnych. Jest idealnie celny i wybitnie szybki. Nie zdarzyło mi się ani razu, żebym podczas całego okresu testów musiał jeszcze raz przyłożyć palec do skanera. Tak powinno to wyglądać w każdym smartfonie.
OnePlus 13R został wyposażony w baterię o pojemności 6000 mAh. To dużo, o 20% więcej od dowolnego Samsunga z podobnej półki cenowej. I pewnie byłbym tym zachwycony, gdyby nie fakt, że chiński wariant ma baterię 6400 mAh. Drodzy Państwo, ktoś tu nas okrada.
Oszczędności na tym się nie kończą. W pudełku nie zmieściła się ładowarka, czego akurat po OnePlusie się nie spodziewałem. 150 W adapter z OnePlusa 10T i 100 W z 12R staje się tu niedoścignionym marzeniem.
No dobra, a co z czasem pracy? OnePlus 12R był tu wybitny, oferując 8 godzin SoT. Następca jest jeszcze lepszy. Możesz spokojnie liczyć nawet na 9 godzin włączonego ekranu. Rzadko zdarzało mi się rozładować go przed końcem dnia, a szansa, że Ty korzystasz z telefonu jeszcze więcej ode mnie jest niemal zerowa.
Samo ładowanie teoretycznie może odbyć się w 52 minuty. Nie dane było mi tego sprawdzić, ponieważ producent nie dostarczył mi odpowiedniej ładowarki. Skorzystałem więc z uniwersalnego adaptera o mocy 65 W. Ten naładował 6000 mAh w OnePlusie 13R w około 80 minut. Szału nie ma, ale źle też nie jest.
OnePlus 13R pracuje na do niedawna topowym jeszcze procesorze Snapdragon 8 Gen 3. W zasadzie na tym mógłbym zakończyć testowanie wydajności i przejść do aparatu, ale z recenzenckiego obowiązku podzielę się kilkoma wnioskami.
Na początek mogę powiedzieć tyle, że jeśli zastanawiasz się nad tym, czy Snapdragon 8 Gen 3 wystarczy Ci do codziennej pracy, czy może potrzebujesz Snapdragona 8 Elite, to w 99.9% przypadków możesz odpuścić sobie nowy model. Ten jest chłodniejszy i stabilniejszy.
W tak zwanych zastosowaniach AI teoretycznie nowy SoC ma przewagę. Czy będziesz z nich korzystać na co dzień? No pewnie, że nie, nikt tego nie robi. W grach, arkuszach kalkulacyjnych czy przy nagrywaniu wideo starszy procesor potrafi niemal dokładnie to samo. I robi to w niższej temperaturze.
Ponieważ jestem byłym użytkownikiem OnePlusa 10T i OnePlusa 12R, pozwolę sobie ponarzekać na ilość pamięci operacyjnej. OnePlus 13R jest u nas dostępny w wersji 12/256 GB. Brak 16 GB RAM uważam tu za nieporozumienie, skoro cena poszła w górę. To bardzo brzydka oszczędność.
Mimo tego uczciwie trzeba przyznać, że taki brak odczują tylko Ci, którzy na co dzień katują swój smartfon przełączaniem się pomiędzy grami. Poza tym OnePlusa 13R pod niebiosa będę wychwalać za kulturę pracy. Zobacz tylko poniższy wykres – to przecież telefon pracujący na eks-flagowym Snapdragonie 8 Gen 3!
Czy mam jakiekolwiek zastrzeżenia co do reszty wyposażenia OnePlusa 13R? Tylko jedno. Bywało tak, że GPS miewał problemy z szybkim złapaniem fixa. Trudno powiedzieć, czy to problem mojego egzemplarza, czy może błąd, który da się załatwić aktualizacją. Reszta łączności jest wzorowa.
OnePlus 13R został mocno podkręcony, jeśli chodzi o mobilną fotografię. Do zaplecza fotograficznego dołączył teleobiektyw, a sam aparat jest po prostu dużo lepszy. Od strony technicznej obecnie wygląda to następująco:
Taki zestaw obiektywów, wraz ze znaną i lubianą aplikacją aparatu, w dzień sprawdza się znakomicie. Zdjęcia z głównej matrycy są ostre, mają ładne kolory i żadnych problemów z balansem. HDR idealnie radzi sobie z wyciąganiem szczegółów z cieni.
Mam tylko jedno małe „ale”. Kolory produkowane przez teleobiektyw różnią się od tych, które oferuje nam szeroki kąt i główna matryca. Te z kolei są bardzo zbliżone. W idealnym świecie życzyłbym sobie, żeby wszystkie 3 oferowały taką samą kolorystykę. Być może uda się to załatwić aktualizacją.
Co ciekawe po zmroku to, co nieco ganiłem w dzień, staje się zaletą. Nocne zdjęcia z teleobiektywu podobają mi się najbardziej ze wszystkich. Szeroki kąt wypada tu najgorzej, co przy braku OIS nie powinno nikogo dziwić.
OnePlus 13R sprawdzi się też do autoportretów i wideorozmów. Przednia kamera idealnie radzi sobie z czystym odcięciem od tła. To samo ze zdjęciami w słabym świetle, choć w pomieszczeniach selfie wychodzą oczywiście najgorzej.
Ktoś może mnie wyśmiać, ktoś może się irytować, ale moim zdaniem ColorOS to najlepsza nakładka na Androida. Tu co prawda nazywa się OxygenOS, ale wszyscy wiemy, że na obecnym etapie OnePlus, Oppo i realme pracują na tym samym sofcie. I moim zdaniem jest to soft lepszy od HyperOS i OneUI.
Dlaczego nie porównuję go do nakładki Motoroli, Androida z Pixeli czy Nothingów? Bo w mojej opinii nie powinno się ich traktować tak samo. Obecnie to inne systemy, podobnie do różnych wersji Linuxa. Dla mnie ColorOS wygrywa z Xiaomi i Samsungiem jako rozbudowana nakładka na Androida.
Nawet w mojej dysponującej przedpremierowym oprogramowaniem wersji system był cudownie stabilny. Podoba mi się dobór kolorystyki, a płynność animacji jest tu wzorowa. Olbrzymi plus za to, że system pozwala wybrać, czy powiadomienia i panel szybkich ustawień mają być rozdzielone.
Z odpowiedzią na to pytanie mam mały problem. Jednocześnie jest to sprzęt, który w zasadzie nie ma żadnej poważnej wady. Poza skąpieniem na RAMie, dość niezrozumiałym w telefonie dla nerda, nie ma tu niedociągnięć. Jednocześnie nie ma tak wielu powodów, żeby wybrać go zamiast wyraźnie tańszego OnePlusa 12.
Kolejnym problemem jest pochodzący w zasadzie z tej samej stajni realme GT 7 Pro. Ten ma jeszcze lepszą i większą baterię, w promocjach dodają do niego ładowarkę, ma lepszy aparat i bywa tańszy. Do tego mamy jeszcze kilka innych zeszłorocznych flagowców pokroju Motoroli Edge 50 Ultra, które można po prostu obecnie kupić taniej.
Powiem tak – nie wykluczam, że sam kupię sobie OnePlusa 13R. Na pewno nie zrobię tego jednak w premierowej cenie. Moim zdaniem – wzorem poprzednika – w czerwcu uda się go kupić za około 2500 złotych. I wtedy nie będzie mieć sobie równych.
ZALETY
|
WADY
|
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Aktualizacja iOS 18.2 psuje smartfony Apple? Co gorsza, serwis marki, zamiast pomóc z usterkami aparatu…
Xiaomi 15 Ultra z datą premiery. Jeden z najlepszych flagowców do zdjęć 2025 roku coraz…
Samsung Slidable Flex Vertical to prototyp, który pojawił się na targach CES 2025. Ja już…
Nowa aktualizacja iOS 18.2.1 jest już dostępna do pobrania. Aktualizacja Apple zalecana jest do pobrania…
Lenovo Legion Tab (2025) doczekał się oficjalnej premiery podczas targów CES 2025. Ten wydajny tablet…
Ekran jak z drogiego flagowca, aparat z OIS i teleobiektywem oraz dobry procesor z pamięcią…