Kto nie chciałby, żeby rząd dopłacił mu 300 złotych do nowego smartfona? Żaden ManiaK nie pogardziłby taką kasą. Wystarczy mieszkać w Chinach i taki bonus masz zapewniony. Nie dość, że mają najtańsze smartfony świata, to jeszcze im do nich dopłacają.
Nie ma lepszego kraju dla fana smartfonów niż Chiny. To oczywiste dla każdego ManiaKa. Właściwie przy okazji każdej premiery marzymy, by płacić za telefony tyle, co nasi koledzy w Chinach.
Jakby tego było mało, w Państwie Środka rusza program dopłat do zakupu telefonów.
Jeżeli chodzi o premiery chińskich marek, to w zasadzie każdego flagowca można kupić poniżej 5000 juanów. To ważne w kontekście programu dopłat, do którego przejdę za chwilę. Przy obecnym kursie daje to jakieś 2800 złotych. Nigdzie indziej nie da się kupić telefonów w tak dobrych cenach. I to niezależnie od półki cenowej.
Fani Xiaomi nie mogą liczyć na lepsze wieści w 2025 roku niż te z dzisiaj.
Zdaniem Damiana OnePlus 13 to ideał flagowca. Nawet, jeśli się z nim nie zgadzasz, to i tak kupiłbyś go za 2549 złotych. Tyle kosztuje w Chinach. Podobnie jest w przypadku Xiaomi, Oppo, vivo i reszty stawki. Do tego dochodzą takie złote strzały jak vivo i jego marka iQOO. Za tysiąc złotych możesz mieć „zabójcę flagowców”.
Do niskich cen trzeba też dodać szerokość oferty. Na start weźmy Samsunga, Apple i Google. Tu cały świat dostaje to samo, choć w różnych cenach. W Chinach akurat kwoty są po tej wyższej stronie. Nic więc dziwnego, że użytkownicy wolą kupować własne marki. Huawei rządzi tu w segmencie flagowców. Skoro i tak nie ma GMS, to czemu nie?
Ten telefon kosztuje 360 złotych i ma głośniki 2.1. Tego jeszcze nie grali.
Masz 1000 juanów na telefon? Nadal kupisz niezłego średniaka Redmi czy realme. 2000 juanów? To już segment superśredniaków z peryskopowymi teleobiektywami. Ponad 3 tysiące? W promocji ustrzelisz flagowca. Masz piątkę? Wybieraj, z czego chcesz. I tu dochodzimy do sedna.
Bloomberg donosi, że chiński rząd rozpoczął program dopłat do zakupu smartfonów. Haczyk jest taki, że telefon nie może być droższy niż 6000 juanów. Dlatego też w poprzednich częściach tekstu chciałem dokładniej zarysować sytuację na rynku chińskich telefonów. Teraz już wiesz, że to w zasadzie wszystkie smartfony poza składakami.
Wiesz, co kosztuje więcej? Samsungi, iPhone’y i reszta zagranicznej technologii. No dobra, ale ile tak naprawdę można zaoszczędzić? 15%. 15% z 6000 juanów to dobra kasa, choć jest jeszcze ograniczenie do 500 juanów. Na złotówki daje to 300 złotych, które mógłbyś odjąć od zakupu dowolnego smartfona.
Czy podobny program kiedyś pojawi się w Polsce? Przyklasnąłbym mu tylko i wyłącznie wtedy, gdyby dotyczył on polskich marek smartfonów – najlepiej w Polsce produkowanych. Takie cuda nie zdarzą się pewnie ani za mojego, ani za Twojego życia.
Nam pozostaje co najwyżej ekscytacja tanim iPhone’m (i halucynacje z niedożywienia). Na jedno i drugie mamy całkiem spore szanse już w styczniu.
https://www.gsmmaniak.pl/1542694/iphone-se-4-mozliwa-premiera-w-styczniu-2025/
Źródło: Bloomberg, opracowanie własne
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Czym różni się HyperOS 2 na Androidzie 14 i Androidzie 15? Wbrew pozorom to nie…
Rządowa aplikacja mObywatel doczeka się niebawem nowości, która wielu ułatwi korzystanie z aplikacji. Chodzi o…
Samsung Galaxy A36 5G przed premierą został przyłapany w bazie Geekbench. Dzięki temu poznaliśmy kilka…
W sieci pojawiły się kolejne doniesienia na temat specyfikacji Nothing Phone 3a. Tym razem chodzi…
Nowy inteligentny pierścień od Ultrahuman powoduje opad szczęki. Producent zadbał tu o każdy detal, a…
Orange rozpoczyna rok z nowymi ofertami dla klientów na kartę. Oto co tym razem przygotował…