Ringconn Gen 2 nosiłem na palcu przez niemal 2 tygodnie. Smartring mierzył mój sen, puls i próbował wykryć bezdech senny. W recenzji postaram się odpowiedzieć na pytanie – czy warto go kupić?

Ringconn Gen 2 to mój pierwszy smartring, dlatego też nie zamierzam porównywać go do konkurencji. Skupię się raczej na porównaniu do smartwatchy, które są jego naturalnymi rywalami. Po testach wiem już, że to dwie odrębne kategorie.

Na początek kilka słów o cenie. Ringconn Gen 2 na stronie producenta kosztuje 245 dolarów. Z tego co widziałem, pojawi się też w Media Expert, gdzie cena to 1449 złotych. Żeby być sprawiedliwym, będę oceniać go przez pryzmat ceny producenta, skoro spokojnie możesz zamówić go z jego sklepu.

Przed zakupem musisz wybrać rozmiar

Zanim producent dostarczył mi Ringconn Gen 2 na testy, dostałem zestaw atrap do wybrania rozmiaru. Taki kawałek plastiku nosisz na palcu przez 24 godziny. Ma to sens, ponieważ palce mają tendencję do puchnięcia w nocy. Mam raczej dość szczupłe palce i bez problemu wpasowałem się w pośredni rozmiar 9.

Z oczywistych przyczyn taki smartring nie jest specjalnie przyszłościową inwestycją dla dziecka. Warto też wybrać nieco większy rozmiar, ze względu na wygodę noszenia. Nie może być jednak za luźny, bo pomiary mocno stracą na wiarygodności.

Zawartość zestawu pozytywnie mnie zaskoczyła

Przetestowałem w życiu tyle smartwatchy, że niewiele jest w stanie mnie zaskoczyć. Jeżeli już do tego dojdzie, to są to raczej negatywne niespodzianki. Ringonn dostaje ode mnie potężnego plusa za stację do ładowania, będącą jednocześnie powerbankiem do naładowania smartringa.

Po pierwsze – stacja jest metalowa i świetnie wykonana. Po drugie – zrobiono ją z bardzo przyjemnego w dotyku materiału. Możemy zabrać ją ze sobą w podróż, ale przy tak długim czasie pracy samego smartringa niespecjalnie jest taka potrzeba.

Na koniec w pudełku znalazłem kabel do ładowania z przyjemnej w dotyku plecionki.

Ringconn Gen 2 nie ma żadnych problemów z parowaniem i łącznością

Sam proces parowania Ringconna Gen 2 przebiega dokładnie tak bezproblemowo, jak słuchawek TWS czy smartwatcha. Pobieramy aplikację ze sklepu Play lub App Store, wkładany smartringa do stacji i bez jej zamykania postępujemy zgodnie ze wskazówkami. Na plus dobre przetłumaczenie aplikacji na język polski.

Podczas tygodniowego użytkowania nie miałem żadnych problemów z łącznością. Ringconn Gen 2 utrzymywał ją ciągle, a po dłuższym oddaleniu od smartfona łapał połączenie natychmiastowo.

Ringconn Gen 2 pozwala na wykrywanie bezdechu sennego

Być może nie zdawałeś sobie z tego sprawy, ale bezdech senny to dość powszechna przypadłość. Do jego pomiaru w weareables służy indeks AHI. Dopóki jest poniżej 5, raczej na nią nie cierpisz. Ringconn Gen 2 pozwala stwierdzić obecność schorzenia. Cóż – wyszło na to, że ja na to nie cierpię. Niestety nie znam nikogo ze stwierdzonym bezdechem sennym i nie mogłem tego zweryfikować.

W aplikacji dowiedziałem się, że do powstania raportu o bezdechu sennym trzeba nosić Ringconna Gen 2 przez pełne 3 noce. Tak uczyniłem i otrzymałem wspomnianą diagnozę.

Na pewno jednak nie ignorowałbym ostrzeżenia ze strony urządzenia. Tego typu sprzęt jest już tyle dokładny, że w przypadku uzyskania podejrzenia ze strony smartringa na pewno warto skontaktować się z lekarzem.

Ringconn Gen 2 pozwala też na wykrywanie drzemek. Tutaj akurat mam zastrzeżenia, bo smartring mylił je czasami ze zwykłym snem.

Co z czasem pracy na baterii?

Jak można było się spodziewać, brak ekranu i całkiem pojemna bateria robią robotę. Samo ogniwo ma 12 mAh, co może budzić śmiech w smartwatchu, ale tu sprawdza się całkiem dobrze.

Zasadniczo Ringconn tracił naładowania 11-12% w ciągu doby. Można założyć, że dla bezpieczeństwa ładowanie raz w tygodniu w zupełności wystarczy. Wynik świetny, ale też za bardzo nie ma co tej baterii zużywać.

Czy smartring może zastąpić smartwatch?

Zasadniczo już na wstępie zaznaczę, że dla mnie – jako umiarkowanie aktywnej osoby, trenującej 5-6 razy w tygodniu, absolutnie nie. To nie jest sprzęt dla aktywnych użytkowników i chyba nigdy nie miał nim być.

Pierwszy problem jest taki, że smartring z założenia nie nadaje się do treningu siłowego. Nie ważne, czy mówimy o wolnych ciężarach, drążku, kettlebellu czy nawet wygodnej jeździe na rowerze. W grę wchodzi tylko bieganie.

Takie ograniczenia widać też wyraźnie w aplikacji. Opcji śledzenia jest bardzo mało, nie ma też trybów treningowych. To płynnie przenosi nas do odpowiedzi na najbardziej podstawowe pytanie.

Na koniec mam małego plusa dla Ringconn. Przynajmniej na razie wszystkie funkcje są dostępne całkowicie za darmo. Wliczam w to czat AI (znośny, choć mnie szybko znudził), porady i pomiary. To rzadkość w 2025 roku.

Czy Ringconn Gen 2 oferuje dokładne pomiary?

Najprostsza odpowiedź brzmi – to zależy. Jeżeli chodzi o sen, to nie mam żadnych zastrzeżeń. Być może przebudzenia wydają mi się nieco wyższą wartością niż te mierzone ze smartwatcha, ale może to kwestia tego, że to smartring jest dokładniejszy.

Jak pewnie spodziewasz się po poprzedniej sekcji, Ringconn Gen 2 moim zdaniem nie sprawdzi się u sportowca. Gdybym miał ocenić jego dokładność, to wyglądałaby ona tak:

Smartring<Smartwatch<Mierzenie pulsu z ramienia<Mierzenie pulsu z pasa na klatce piersiowej.

Znam swój organizm na tyle, by zorientować się, że pomiary były zawyżone o mniej więcej 10% podczas snu (około 57 bpm), do nawet 15% (170 bpm podczas biegania, gdzie Garmin pokazywał niecałe 150 bpm).

Z drugiej strony Ringconn Gen 2 okazał się idealnym krokomierzem. Dawno nie miałem urządzenia, które tak dokładnie zliczałoby kroki. To wszystko prowadzi mnie do konkluzji tej recenzji.

Dla kogo są smartringi? Czy warto kupić Ringconn Gen 2?

Moim zdaniem smartringi ogólnie, a Ringconn Gen 2 w szczególności to doskonały wybór dla seniora. Wpadasz na wizytę, sprawdzasz wyniki w aplikacji i od razu wiesz, jak spało się Twoim rodzicom lub dziadkom. Wykryjesz bezdech senny i zobaczysz, czy poszli na spacer, zamiast siedzieć przed telewizorem.

Do tego urządzenie nie będzie irytować ich dźwiękami, wibracjami i powiadomieniami. Nie ma też ekranu, na którym bez okularów i tak trudno byłoby odczytać im cokolwiek. Dla mnie to sprzęt do monitorowania zdrowia i niczego więcej.

Oczywiście oznacza to też, że smartringi nie mają żadnego sensu dla osób aktywnych. Przy cenie na poziomie około 1000 złotych trudno jest mi polecić go biegaczowi zamiast Garmina. Jakość pomiarów nie jest na tym samym poziomie, brakuje też funkcji treningowych w aplikacji, a do tego pomiar tętna nie jest zbyt dokładny.

Ostatecznie to na tyle ciekawa propozycja, że za około 1000 złotych warto ją sprawdzić. Jeżeli jesteś świadomy ograniczeń tego weareable, to będziesz z niego zadowolony.