Xiaomi Buds 5 Pro / fot. Paweł Łaz, techManiaK.pl
Kolejne flagowe słuchawki bezprzewodowe zawitały w moje skromne progi. Wyróżniają się chociażby trzema przetwornikami. Czy jednak kolejny głośnik przekłada się wymiernie na jakość dźwięku? Zapraszam na test Xiaomi Buds 5 Pro WiFi, czyli (teoretycznie) świetnych słuchawek bezprzewodowych po chińsku.
Spis treści
To już kolejne słuchawki bezprzewodowe z – myślę, że można tak je umiejscowić – wysokiej półki cenowej. Ostatnimi takimi był chociażby model HUAWEI FreeBuds Pro 4, jednak nie o nich dzisiaj, a o bezpośredniej konkurencji. Zapraszam na test Xiaomi Buds 5 Pro WiFi, które spróbują pokonać sąsiada zza miedzy.
Zaczniemy od wersji, którą otrzymałem do testów, czyli tą wyposażoną w łączność WiFi. Niestety, ale nie jesteśmy w stanie z niej skorzystać, jeżeli nie posiadamy smartfonu Xiaomi 15 Ultra – a ja takowego nie posiadam. Kosztuje ona 829 złotych.
Standardowy wariant wyłącznie z Bluetooth’em, to z kolei koszt 699 złotych. Skoro więc nie różnią się niczym, prócz właśnie kwestii łączności, to skupię się właśnie na niej.
Tylko dopowiem – Xiaomi, popracujcie proszę nad podawaniem otwarcie specyfikacji swoich słuchawek.
Sprzęt do testów dostarczyła firma Xiaomi, za co serdecznie dziękujemy. Nie miało to jednak wpływu na ocenę testowanego urządzenia.
I w zasadzie standardowe opakowanie dla tego producenta. Biało, z graficznym przedstawieniem owych słuchawek oraz oczywiście logiem producenta. Znajdziemy na nim także najważniejsze informacje w zakresie funkcjonalności. A jak wygląda unboxing, to zobaczycie poniżej.
Jak mogliście zobaczyć powyżej, w zestawie mamy:
W takiej cenie to powinien być standard, choć konkurencja potrafi także zaoferować sporo więcej.
Zdecydowanie mogę powiedzieć, że są to słuchawki, które wyglądało zwyczajnie bardzo dobrze. Zwłaszcza podoba mi się właśnie wersja WiFi, bo różni się designem od podstawowych. Nie na tym jednak się tutaj skupimy, a na wykonaniu całości – zacznijmy od etui. Mamy tutaj tworzywo sztuczne, jedna część wypolerowana na błysk, a druga przezroczysta, jakby przydymiona.
Całość spasowana na wysokim poziomie, aczkolwiek jakieś minimalne luzy na wieczku da się gdzieniegdzie wyczuć. Prócz tego, zawias działa z dobrym oporem, jednak pozwala na dwie pozycje – wieczko otwarte bądź zamknięte, nic pomiędzy. Czy to dobrze? I tak i nie, kwestia osobistej interpretacji tego zagadnienia.
Pomimo wykończenia metalicznego, etui dobrze trzyma się rąk i się z nich nie wyślizguje, co jest całkiem przydatnym atutem. Co jednak z samymi w sobie słuchawkami? Tutaj mamy do czynienia z połączeniem czarnego i złotego tworzywa sztucznego. Ten złoty akcent bardzo dobrze wpisuje się w elegancki charakter omawianego modelu.
Spasowanie idealne, brak jakichkolwiek zacięć czy ostrzejszych krawędzi. Większość powierzchni została wykończona matowo, jednak ten złoty fragment stema, już na połysk. Praktycznie w zakresie jakości wykonania nie ma się do czego w w nich przyczepić.
W zasadzie, to zdecydowanie są słuchawki, które zyskują przy bliższym poznaniu w kwestii wygody. Nie są jednak idealne, ale zanim o szczegółach, to mała – standardowa – uwaga. Temat ten jest zwyczajnie mocno subiektywny, jako ,że każdy ma nieco inne uszy i poczucie komfortu. Dlatego też pamiętajcie, że są to moje przemyślenia na podstawie wielu godzin spędzonych z testowanymi słuchawkami bezprzewodowymi
4 różne rozmiary tipsów to dobry początek, chociaż oczywiście w takiej cenie, można było pomyśleć o 5-ciu. Właśnie dlatego, że nie byłem w stanie dopasować do siebie – po raz kolejny – odpowiedniego tipsa do lewego ucha. Z prawym praktycznie nie mam problemów, jednak dosyć często te zdarzają się z lewym. Ostatnio testowane EarFun Air Pro 4 zaskoczyły mnie bardzo pozytywnie w tym względzie, natomiast Xiaomi Buds 5 Pro – wróciły do ustawień fabrycznych.
Mimo to, słuchawki siedzą na całkiem dobrej głębokości, dzięki czemu w większości scenariuszy, nie ma mowy o ich wypadaniu. Nie jest również konieczne zbyt częste poprawianie ich w uchu, by leżały, jak powinny. Pytanie jednak, czy – i ewentualnie po jakim czasie – męczą, gdy się ma je w uszach? Ciężko powiedzieć, bowiem nie miałem sytuacji, by mnie zmęczyły na tyle, by to było powodem ich zdjęcia.
Mamy tutaj połączenie paneli dotykowych ze ściskowymi. W zasadzie jest to panel „dotykowo-ściskowy” – tak bym go nazwał. Większość akcji wywołuje się poprzez ściśnięcie, natomiast jest jedna, gdzie suniemy palcem po panelu. Jakie w takim razie funkcjonalności nam daje (boldem zaznaczone opcje domyślne)?
Możemy to rozdzielić oczywiście na prawą i lewą słuchawkę. Domyślnie jednak obydwie wywołują takie same akcje. Funkcjonalności jest naprawdę sporo i możemy bardzo wygodnie to poustawiać, rozdzielając je pomiędzy obydwie słuchawki. Taka też uwaga mi się nasuwa – nie rozumiem braku domyślnie ustawionej opcji wyłączenia ANC / Trybu transparentnego, a nie jedynie przełączania się między nimi.
Same panele działają nieco opornie. To zdecydowanie można było zrobić lepiej, stosując zwykłe panele dotykowe, a nie dotykowo-ściskowe.
Przede wszystkim ciekawość wzbudza zastosowanie łącznie 3 przetworników. Taki zabieg powinien przełożyć się pozytywnie na wyważenie brzmienia wszystkich pasm, jednak nie zawsze tak się dzieje. Nie ma co jednak gawędzić, przejdźmy do szczegółów.
Jest jeden minus, o którym muszę powiedzieć już na początku tej części tekstu. W połączeniu z moim komputerem, działały dużo gorzej, niżeli w przypadku łączenia ze smartfonem. Nie zauważyłem takiej degradacji dźwięku na innych modelach, które testowałem na przestrzeni ostatnich lat. Warto mieć to z tyłu głowy, jeżeli planujecie używać ich wraz z PC’tem.
Na standardowych ustawieniach, jest bardzo… ciemny. Całkiem dobrze radzi sobie ze schodzeniem, aczkolwiek dynamika nie jest jego najlepszą stroną. Czuć, że można tutaj to i owo poprawić, co nie przekłada się na otrzymanie jakości premium. Przynajmniej w najniższym paśmie.
Średnie tony z kolei są nieco ocieplone przez bas właśnie. Cała średnica zdaje się być trochę wycofana oraz pozbawiona szczegółów. To także nie jest to, czego moglibyśmy szukać w słuchawkach – teoretycznie – topowych.
Najlepiej na ustawieniach domyślnych wypada właśnie sopran, który jest bardzo przejrzysty, klarowny i dobrze zbalansowany. Nie brakuje mu jednak wyrazistości w tym wszystkim.
Jest ich parę, jednak skupimy się na dwóch, prócz tego standardowego. Zacznijmy od Harman Master, który poprawia brzmienie całości, wyciągając lepszy bas, czy nieco szczegółu i pełni ze średnicy. Zależnie od utworu, lepiej sprawować może się jednak tryb Audiophile, który idzie w jaśniejszą stronę, oferując jeszcze bardziej klarowny sopran i szczegółową średnicę. Osobiście najbardziej przypadł mi do gustu Master właśnie.
Działa… tak sobie, a raczej ciężko często jest z usłyszeniem różnicy z nim bądź bez niego. Zwykle idzie w stronę drobnego ocieplenia całego brzmienia.
Tutaj zdecydowanie należą się mocne pochwały. Scena jest bardzo obszerna, a do tego mocno nastawiona na szczegółowość. Świetnie sprawdzały się tak w muzyce pod tym kątem, jak i grach. Mam tutaj na myśli tytuły typu War Thunder, czy Counter Strike 2 oraz inne gry FPS.
W trakcie moich testów, nie narzekałem na opóźnienia. Nie miałem problemów w tym zakresie, nawet pomimo degradacji jakości dźwięku w połączeniu z moim PC’tem. Nadadzą się więc do – chociażby – grania, jednak warto mieć z tyłu głowy, że warto mieć jak najlepszy nadajnik Bluetooth.
Według specyfikacji, producent oddaje do naszej dyspozycji po 3 mikrofony na każdej z dwóch słuchawek. Czy taka liczba okaże się wprost proporcjonalna do ich jakości? Sprawdziłem to dla Was, w standardowym teście, zaczynając od sprzyjających warunków:
I kończąc na tych cięższych:
Jakie wnioski? Ciekawe, bo radzą sobie stosunkowo lepiej z bardziej wymagającym otoczeniem, niżeli z otaczającą nas ciszą. Prawdopodobnie to przez działanie redukcji szumów otoczenia właśnie pierwsza próbki brzmi tak, a nie inaczej. Jak to mówią, na dwoje babka wróżyła z mikrofonami w tym modelu. Mogło być zdecydowanie lepiej w dobrych warunkach.
Dużo było zapewnień, że to właśnie aktywna redukcja szumów będzie kluczem do sukcesu tego modelu. Czy tak też jest? Zdecydowanie jest to mocny punkt na mapie funkcji testowanych słuchawek bezprzewodowych. Bardzo dobrze radzi sobie z odcinaniem niższych i średnich częstotliwości, a jedyny problem – jak to często bywa – to wysokie dźwięki. Nie ma także słyszalnego wpływu na jakość dźwięku.
Tryb transparentny także bryluje w pozytywnych barwach. Możliwości dopasowania jego działania są bardzo przemyślane i dobrze funkcjonują w codziennym zastosowaniu. Dźwięk nie jest przesadzony w kontekście chociażby głośności, a wszystko jest dobrze zrozumiałe. Tym bardziej, jeżeli ustawimy ten tryb właśnie na ludzki głos, ewentualnie otoczenie.
Czy trzeba coś więcej mówić? Chyba nie, ale można, więc skorzystam z tej okazji. Mamy do czynienia z rozbudowaną, ale nadal prostą w użytkowaniu aplikacją. Nawet szata graficzna została naprawdę dobita do minimum.
Mamy tutaj w zasadzie wszystko, łącznie z funkcją dyktafonu. Brakuje mi jednak istotnej rzeczy, mianowicie wyboru kodeka, z którego chce się korzystać. Przeszukałem wszystkie ustawienia i takiej opcji nie znalazłem.
Zdecydowanie bardzo dobrze radzą sobie w długich sesjach. Czy to będzie granie, czy słuchanie muzyki, naprawdę na akumulatory w tych słuchawkach można liczyć. Tak samo, jak na ten z etui. Obiecywane 8/40 godzin jest wynikiem osiągalnym, a jeżeli będziecie korzystać z nich bez ANC / trybu transparentnego, należy spodziewać się lepszych wyników.
Pochwalić można także ładowanie indukcyjne, chociaż w takim budżecie posiadanie go powinno być formalnością.
Dotarliśmy do końcówki tego tekstu, który samego mnie zaskoczył. Słuchawki za 699 złotych, a w testowanej przeze mnie wersji – za 829 złotych, to powinien być przede wszystkim spokój o równe działanie. O równą jakość dźwięku. Tutaj nie jest to takie pewne i oczywiste. Nie można jednak powiedzieć, że to słuchawki kompletnie pozbawione zalet. Zacznijmy od nich, a następnie przejdziemy do wad.
Pochwalić można opcję łączności WiFi, ale też nie do końca. Pewnikiem jako plus jest natomiast dobry zestaw wyposażenia w akcesoria, czy wysoka jakość wykonania. Tak słuchawek, jak i etui. Komfort użytkowania także można wymienić w tym gronie, choć nie bez pewnych zastrzeżeń. Idąc dalej, jakościowo broni się – na ustawieniach domyślnych – sopran. Do tego należy doliczyć dwa tryby EQ – Harman Master i Audiophile, które zdecydowanie znajdą swoich zwolenników.
Bez zawahania powiem, że scena i pozycjonowanie tych słuchawek są zwyczajnie świetne. To Xiaomi wyszło bez dwóch zdań. Pochwalić można także mikrofony, choć bardziej w gorszych, niż lepszych warunkach. Chińskiemu producentowi udało się także ANC, czy tryb transparentny, które działają naprawdę dobrze. Na koniec można wymienić aplikację, oraz wytrzymałą baterię z opcją ładowania indukcyjnego (etui).
No właśnie WiFi, tylko ograniczone dla Xiaomi 15 Ultra. Z resztą, reszta kodeków Hi-Res także niekoniecznie działa na innych urządzeniach. Komfortowo jest, chociaż nieco to psuje niedopasowany tips, a także sterowanie, które nie działa zbyt gładko. Wspomniane problemy z jakością dźwięku głównie występują na PC, ale nie tylko. Na smartfonach również zdarzały się takie sytuacje, kiedy słuchawki grały… dziwnie.
Na minus należy zaliczyć bas i średnicę, które zwyczajnie – na ustawieniach domyślnych – odstępują od tej półki cenowej,. Adaptacyjny EQ praktycznie nic nie zmienia, natomiast w aplikacji brakuje chociażby wyboru kodeka audio.
Na koniec takie słowo – zwycięsko z tego pojedynku wychodzi jednak propozycja od HUAWEI, dostarczając zwyczajnie stabilniejszą i często wyższą jakość dźwięku.
Cya!
ZALETY
|
WADY
|
https://www.gsmmaniak.pl/1547078/huawei-freebuds-pro-4-test-najlepsze-sluchawki-bezprzewodowe/
Na stronie mogą występować linki afiliacyjne lub reklamowe.
Honor 400, Honor 400 Pro, a nawet taniutki Honor 400 Lite otrzymają aż 6 lat…
Motorola Edge 50 Ultra ma aż 16 GB RAM, imponujący 1 TB pamięci UFS 4.0,…
Infinix GT 30 Pro zadebiutował oficjalnie i od razu zaszokował ceną i designem. Ten smartfon…
Tecno Pova Curve 5G to jeden z najlepszych dowodów na to, że tani telefon nie…
Wygląda na to, że właśnie poznaliśmy datę premiery OnePlus Pad 3. Wiemy także, iż nowy…
Flagowy procesor w tablecie za nieco ponad 1600 złotych? Tylko jeden producent potrafi takie cuda.…